środa, 16 maja 2012

Życie blogerki...

Pomysł na temat tego posta zakiełkował w mojej głowie już jakiś czas temu..
Trochę czytania będzie, ale zachęcam wszystkich do zapoznania się z treścią oraz wyrażenia swojej opinii.

Sporo dostaję maili, komentarzy dotyczących tego jakie cudowne musi być moje życie. Tyle kosmetyków, piękne zdjęcia, lustrzanka itd. Kiedyś dostałam nawet maila, żeby podzielić się z czytelniczką pewnymi sprawami, ponieważ jestem dla niej wzorem, że chciała by byc taka jak ja.

Oczywiście takie słowa są bardzo miłe i bardzo za nie dziękuję, ale niestety prawda jest taka, że niektóre mają drugie dno.


Czasami oglądając mojego bloga, sama mam wrażenie, że mój czytelnik może odebrać mnie jako osobę trochę inną jak jestem w rzeczywistości. Inną w sensie- lepszą, mającą szczęśliwe życie, wspaniałego faceta, mającą czas na robienie zdjęć, prowadzenie bloga- ot bezproblemowe życie. Bach tu jakieś perfumy, bach tu jakieś meteoryty, bach tu zakupy, bach tu zdjęcie odremontowanego pokoju, toaletka, szafa.
Przyznam, że sama się łapię na tym samym oglądając blogi innych dziewczyn. Czasami nawet budzi się we mnie zazdrość widząc u kogoś post dot kolejnych zakupów w Douglasie i nie raz i nie dwa też bym tak chciała.

Często zapominamy, że jesteśmy zwykłymi ludzmi żyjącymi w świecie gdzie owszem towarzyszą radości, ale również smutki. Publikuję posta w którym aż roi się od pozytywnych emotikonek, a tego samego dnia dowiedziałam się, że czeka mnie kosztowne badanie. To, że prowadzimy bloga kosmetycznego (czasami tak jak w moim przypadku przeplatanego postami niekosmetycznymi) czasem sprawia, że inni nas idealizują i chcą mieć takie życie jak nasze.

Ostatnio moja kuzynka (pozdawiam :P) czytając mojego bloga spytała skąd ja biorę pieniądze na te wszystkie kosmetyki. Nie pamiętam co odpowiedziałam, ale pamiętam, że w duchu się zaśmiałam. Część kosmetyków dostaję w ramach współprac (dzięki czemu nie muszę sama wydawać na nie pieniądze i zazwyczaj mam wolny wybór co do tego co chcę dostać).
Może zdziwię niektórych, może nie, ale nie kupuje markowych ubrań, baa ja nawet w sieciówkach kupię coś raz za czas. Inna osoba kupi bodajże jedną bluzkę za 50zł w sklepie, a ja kupię za 5zł w SH. Oczywiście wcale nie krytykuję osób, które kupują nowe ubrania w sklepie. Tak jak pisałam mi też się to zdarza, jednak jak mam możliwość kupienia czegoś taniej co mi się podoba to kupuję. Rozumiecie moje przesłanie? Przykład: nie robię zakupów spożywczych w Almie, bo równie dobre i smaczne jedzenie mogę wyszukać w Biedronce/Tesco tylko, że taniej. I wcale nie cierpię z tego powodu, a tym bardziej nie głoduję, natomiast mogę sobie sprawić jakąś kosmetyczną niespodziankę.

Inna kwestia jest taka, że zawsze wyznawałam zasadę, że chociaż nie wiem jak ciężko by było to zawsze należy nam się coś od życia (akurat teraz chodzi mi o kwestię materialną (zakupową)). Ostatnio przeczytałam u kogoś na blogu komentarz, że jak bardzo puste życie musi być blogerki, żeby szczęście znajdywała w kupieniu sobie setnego kosmetyku. Oczywiście komentarz Anonima, a zakładam, że nie podziela on zdania, że kogoś mogą interesować sprawy makijażu/wizażu/kosmetyków.  Właśnie takie osoby zapominają, że oprócz świata kosmetycznego mamy swoje życie, swoje inne radości, a tutaj skupiamy się na kosmetykach. Nie prowadzimy bloga dotyczącego naszego życia- dlatego zachwyty, które tutaj opisujemy dotyczą danego produktu, a nie, że np nasze dziecko powiedziało pierwsze słowo.

Nie śpię na pieniądzach, ale nie klepię też biedy. Potrafię się finansowo zorganizować nawet jak mam małe fundusze. Kwotę jaką przeznaczam na zakupy dostosowuje do moich aktualnych funduszy. Mam ochotę na dany kosmetyk, a nie mam możliwości kupienia go dzisiaj- czekam, oszczędzam i ląduje on w moim koszyku.



Ciśnie mi się na usta (na palce?), żeby trochę się wyżalić, ponieważ w moich życiu aktualnie wiele złego się podziało. Nie chciałabym publicznie wywlekać na światło dzienne moich brudów oraz mam świadomość, że osoba którą mam na myśli mnie czyta. Pewien rozdział w moim życiu się zakończył, a rozpoczyna się nowy i trochę się go boję..





Nie wiem jak zakończyć tego posta i właściwie to już trochę się pogubiłam i mam ochotę skasować całą treść.  Chciałam tylko zwrócić uwagę na to, że nie wszystko jest takie piękne na jakie wygląda.


A na pocieszenie zrobię sobie kolejny raz wielką porcję sushi i zjem w samotności..




EDIT:
1. Małe sprostowanie- nigdy nie dostałam żadnego negatywnego komentarza dot mojego bloga/życia/mojej osoby. Napisałam o czymś co ogólnie zaobserwowałam w blogosferze.

2. Dziękuję wszystkim za miłe słowa! Wiele dla mnie znaczą.

3. Może się zdarzyć, że nie odpiszę na niektóre maile, a zwłaszcza te dotyczące wymiany. Aktualnie nie mam za bardzo do tego głowy.. więc albo proszę troszkę odczekać, albo przypominać się :)


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...